Rozdział 4
Wybiegłam z sali jak najszybciej nie chciałam z nim rozmawiać ZA NIC. Przez cały dzień unikałam wszystkich jak ognia gdy lekcja się kończyła ja uciekałam do biblioteki. Ginn mnie szukała ale nawet z nią nie chciałam rozmawiać.
- Hermiono dlaczego nie stawisz czoła problemom- powiedziałam do siebie siedząc w wieży astronomicznej i patrząc na piękne widoki. W ostatnie ciepłe dni wszyscy uczniowie spędzają na błoniach. Nagle zauważyłam rudą czuprynę
- Co ten idiota sobie myślał- powiedziałam oczy zaczęły mi się zamykać osunęłam się na ziemię i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
________________________________________________________________________________
Snape wszedł do gabinetu. Pokój urządzony był w barwach Slytherynu.
-Tom- główny postrach Hogwartu skłonił przywitał się
- Co się z nią dzieje Severusie- zapytał mężczyzna o brązowych włosach z troską
- Nic niej nie jest ale pokłóciła się z przyjaciółmi a od początku roku w każdej wolnej chwili zaszywa się w bibliotece- odpowiedział
- Pamiętaj musisz ją chronić bo jeśli ktoś z Zakonu Czarnej Róży ją znajdzie to jeśli mieli by nawet wybić cały Hogwart to nie ustaną dopóki jej nie zabiją- powiedział mężczyza
- Tomie Marvolo Riddle nie masz się o co martwić twoja córka jest bezpieczna- powiedział Snape
- Ale Severusie kiedy w końcu dowie się prawdy przecież wiesz jaka stała się Lilia od kiedy wie że nasza córka żyje- powiedział Czarny Pan
- Objawił się już jeden z żywiołów- rzekł cicho Sev
- Jaki?- zapytał zaciekawiony Voldemort
- Wiatru- odpowiedział po chwili zaśmiał się- przed eliksirami Potter i Wesley ją wkurzyli a ona pchnęła ich wiatrem na ścianę przez cały dzień chodzili z guzami- Tom roześmiał się
- Córeczka tatusia- powiedział. Dwoje przyjaciół rozmawiało jeszcze przez pół nocy oczywiście barek gospodarza został trochę uszczuplony.
______________________________________________________________________________
Gdy obudziłam się wokół mnie była ciemność
Pewnie już po północy- pomyślałam wstałam i szybko ruszyłam do swojego pokoju. Nagle przede mną pojawił się światło zza zakrętu wyszedł Malfoy.
- Znowu się spotykamy w podobnych okolicznościach Granger- powiedział
- Czego chcesz Malfoy?- zapytałam
- Jest po północy nie powinno cię być na korytarzu- odpowiedział
- Jestem prefektem fretko- odpowiedziałam a ten tylko się uśmiechnął. Wyminęłam go i chciałam odejść on powiedział
- Najgorsza jest ucieczka przed problemami
- Ja nie uciekam- powiedziałam
- Taaaaaaaaaaa jasne- usłyszałam jeszcze. Gdy znalazłam się w pokoju szybko się wykąpałam ubrałam się w piżamę i weszłam do ogromnego łóżka po kilku minutach spałam
_________________________________________________________________________________
Następnego dnia obudziłam się o 7:02 wstałam wykonałam poranną toaletę weszłam do garderoby i ubrałam się
Wzięłam różdżkę i ułożyłam czarami włosy
Gdy byłam gotowa wyszłam na korytarz Malfoy ma rację nie wierzę że to pomyślałam ale faktycznie ma rację trzeba stawiać czoło problemom. Z taki postanowieniem weszłam do Wielkiej Sali
Przepraszam za tak krótkie rozdziały i blędy ale jestem początkująca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz