Rozdział 10
Gdy się obudziłam za oknem było już ciemno dzięki bogu że dziś jest niedziela po chwili wszystko sobie przypomniałam.
-Nie to NIE MOŻE BYĆ PRAWDA ja się nie mogłam z NIM przespać- spojrzałam na zegar 20:23 szybko wyskoczyłam z łóżka i pognałam do łazienki wzięłam szybki prysznic i ubrałam się
włosy zostawiłam rozpuszczone, gdy skończyłam była 21:30. Wyszłam z pokoju i niespiesznym krokiem ruszyłam do Wielkiej Sali przed drzwiami czekał już Malfoy.
-Chociaż jesteś punktualna- powiedział gdy mnie zobaczył- ruszajmy!- przeszliśmy pierwsze i drugie piętro. Chodziliśmy w całkowitej ciszy. Po godzinie wyszliśmy na błonia
-Lumos- powiedziałam cicho a z mojej różdżki wybłysnęło światło. Gdy podeszliśmy do zakazanego lasu moje ciało przeszły nagle dreszcze. Upadłam na mokrą trawę. Blondyn od razu do mnie podbiegł
-Co się stało?- zapytał cicho
-Nie wiem- rzekłam mój głos drżał- czuję silną energię
-Umiesz wstać?- zapytał w jego głosie czuć było troskę
-Tak- powiedziałam i wstałam. Spojrzałam w stronę lasu to co tam zobaczyłam przeraziło mnie.
-Szybko- powiedziałam i podbiegłam do nieprzytomnych postaci leżących przy lesie. Był to chłopak o czarnych włosach oraz blondynka oboje mieli na sobie podarte pomarańczowe koszulki. Draco sprawdził puls
-Żyją- powiedział -Musimy zabrać ich do Skrzydła Szpitalnego- rzucił na te dwójkę zaklęcie lewitujące. Szybko przemierzyliśmy błonia i korytarze szkoły dotarliśmy do Skrzydła Szpitalnego ale pomieszczenie było puste.
-Ja poszukam Pani Pomfrey, a ty znajdź Dumbledore'a- powiedziałam on kiwnął głową i wyszedł bez słowa. Położyłam na łóżkach nieprzytomną dwójkę. Pobiegłam do gabinetu pielęgniarki siedziała tam i pisała coś w papierach
-Pani Pomfrey podczas patrolu znaleźliśmy na błonia dwójkę nieprzytomnych nastolatków, chłopaka i dziewczynę- pielęgniarka zerwała się z miejsca i wyszłyśmy do Skrzydła Szpitalnego przekroczyłyśmy próg w tym samym czasie co Dumbledore, McGonagall i Malfoy
-Pan Malfoy opowiedział nam co się stało- powiedział dyrektor- to bardzo niepokojące zdarzenie- Panno Granger, Panie Malfoy proszę iść się przespać
-Dobrze dyrektorze- powiedział Draco- choć Granger, musisz być wykończona- powiedział i pociągnął mnie do mojego dormitorium. Nie opierałam się. Odprowadził mnie do samych drzwi.
-Dobranoc- rzekł i odszedł. Weszłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic i w końcu położyłam się do swojego łużka
_____________________________________________________________________
Obudziły mnie promienie słońca wdzierające się do mojego dormitorium. Zwlekłam się powoli z łóżka i weszłam do garderoby. Ubrałam się
włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam na korytarz tam szybko dopadli mnie Ron i Harry.
-Gdzie wczoraj byłaś?- zapytał Ron
-Miałam pierwszy patrol z Malfoy'em- powiedziałam
-Chodźmy na śniadanie- powiedział Harry chcąc powstrzymać kłótnię która miała za chwilę się rozpocząć. Ron nie trawi Malfoy'a. Weszliśmy do Wielkiej Sali wszyscy już tam byli. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść śniadanie. Po piętnastu minutach ruszyliśmy na pierwszą lekcję czyli Obronę Przed Czarną Magią. Gdy weszliśmy do klasy Ślizgoni już tam byli.
-Złota trójca znowu razem- krzyknął Malfoy
-Wiesz Malfoy to już robi się nudne- powiedział zaczerwieniony Ron i wyciągnął różdżkę Malfoy zrobił to samo już chcieli zacząć pojedynek. Weszłam między nich i krzyknęłam
-Ogarnijcie się!!!!!!!!
-Odsuń się Hermiono- powiedział Ron
-Właśnie Granger, odsuń się- powiedział blondyn. Wszyscy zaczęli wyczekiwać na rozwój wydarzeń
-Jesteście jak dzieci!!!!!!- krzyknęłam i skoncentrowałam się nad mocą wody która w jednej chwili wypłynęła ze mnie oblewając rudego i blondyna. Po chwili do klasy wszedł profesor Lupin.
-Co ty się stało?- zapytał zdezorientowany- Nie ważne powiedział. Panno Granger Panie Malfoy dyrektor wzywa was do Skrzydła Szpitalnego- rzucił na Rona i Malfoy'a zaklęcie wysuszające. Wyszliśmy z blondynem z klasy i ruszyliśmy do wyznaczonego miejsca
-Ciekawe czy pamięta coś z tamtej imprezy- pomyślałam zerkając na idącego obok mnie Ślizgona. Weszliśmy do tej sali wszyscy zgromadzeni byli wokół łóżek dwójki nastolatków.
-Po co nas pan wezwał?- zapytał Draco
-Panno Granger proszę tu podejść- powiedziała McGonagall- proszę skoncentrować się na swojej energii- Podeszłam tam skierowałam rękę na chłopaka nagle przed oczami pojawiły pojawiły się niewyraźne obrazy. Nagle zobaczyłam morze. Otworzyłam oczy skoncentrowałam się na energii morza która we mnie płynie. Nagle chłopak i dziewczyna otworzyli jednocześnie oczy
-Kim jesteście?- zapytałam
-Jestem Annabeth Chase córka Ateny- powiedziała blondynka
-A ja jestem Percy Jackson syn Posejdona- powiedział chłopak
-Gdzie wczoraj byłaś?- zapytał Ron
-Miałam pierwszy patrol z Malfoy'em- powiedziałam
-Chodźmy na śniadanie- powiedział Harry chcąc powstrzymać kłótnię która miała za chwilę się rozpocząć. Ron nie trawi Malfoy'a. Weszliśmy do Wielkiej Sali wszyscy już tam byli. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść śniadanie. Po piętnastu minutach ruszyliśmy na pierwszą lekcję czyli Obronę Przed Czarną Magią. Gdy weszliśmy do klasy Ślizgoni już tam byli.
-Złota trójca znowu razem- krzyknął Malfoy
-Wiesz Malfoy to już robi się nudne- powiedział zaczerwieniony Ron i wyciągnął różdżkę Malfoy zrobił to samo już chcieli zacząć pojedynek. Weszłam między nich i krzyknęłam
-Ogarnijcie się!!!!!!!!
-Odsuń się Hermiono- powiedział Ron
-Właśnie Granger, odsuń się- powiedział blondyn. Wszyscy zaczęli wyczekiwać na rozwój wydarzeń
-Jesteście jak dzieci!!!!!!- krzyknęłam i skoncentrowałam się nad mocą wody która w jednej chwili wypłynęła ze mnie oblewając rudego i blondyna. Po chwili do klasy wszedł profesor Lupin.
-Co ty się stało?- zapytał zdezorientowany- Nie ważne powiedział. Panno Granger Panie Malfoy dyrektor wzywa was do Skrzydła Szpitalnego- rzucił na Rona i Malfoy'a zaklęcie wysuszające. Wyszliśmy z blondynem z klasy i ruszyliśmy do wyznaczonego miejsca
-Ciekawe czy pamięta coś z tamtej imprezy- pomyślałam zerkając na idącego obok mnie Ślizgona. Weszliśmy do tej sali wszyscy zgromadzeni byli wokół łóżek dwójki nastolatków.
-Po co nas pan wezwał?- zapytał Draco
-Panno Granger proszę tu podejść- powiedziała McGonagall- proszę skoncentrować się na swojej energii- Podeszłam tam skierowałam rękę na chłopaka nagle przed oczami pojawiły pojawiły się niewyraźne obrazy. Nagle zobaczyłam morze. Otworzyłam oczy skoncentrowałam się na energii morza która we mnie płynie. Nagle chłopak i dziewczyna otworzyli jednocześnie oczy
-Kim jesteście?- zapytałam
-Jestem Annabeth Chase córka Ateny- powiedziała blondynka
-A ja jestem Percy Jackson syn Posejdona- powiedział chłopak
No nieźle, nieźle jak widzę akcja się rozkręca.
OdpowiedzUsuńAż mnie od środka skręca co będzie dalej...a to dobry znak.
Weny Raavcia
Ciesze się że się podoba <3
Usuń